"
Jerzy Pilch "Zuza albo czas oddalenia"
Czytanie jest jedynym nałogiem, z którego nigdy się nie wyleczę. Bo czy można wyleczyć się z oddychania?
Jerzy Pilch "Zuza albo czas oddalenia"
Czytaniem chyba zaraził mnie tata, co jest o tyle dziwne, że częściej z książkami widywałam mamę. Ale to tata właśnie tak plastycznie zaczął opowiadać o książce pt. "Winnetou", że w drugiej klasie szkoły podstawowej sięgnęłam po te opasłe tomiszcza. I wsiąkłam.
Przeczytałam chyba wszystko, co było wtedy dostępne z książek autorstwa Karola Maya. Zażyczyłam sobie łuku, z którym biegałam po ogrodzie, polując na bizony. Dobrze, że areną tych polowań był głównie malinowy gąszcz. Gdybym była na na prawdziwej prerii, zostałabym zapewne Buffalo Anną ;)
Pasja indiańska z czasem minęła, ale pasja czytania pozostała. Miałam w zasięgu prawdziwy książkowy raj - książki z młodości mojego taty. Ogromna część biblioteczki "Klubu siedmiu przygód" - ach, co to były za wspaniałe książki, "Wakacje z duchami" i "Stawiam na Tolka Banana" Bahdaja, "Ci z Dziesiątego Tysiąca" Broszkiewicza, "Zatopiona fregata" Yvon Mauffret i wiele innych. Dalej - wszystkie części przygód Tomka Wilmowskiego autorstwa Alfreda Szklarskiego oraz historie o Dzikim Zachodzie, napisane przez Wiesława Wernica.
Trochę czasu zajęło mi przeczytanie tego wszystkiego zapewne. I wszystkie te lektury mocno zapadły mi w pamięć. Dzięki nim pokochałam czytanie i poznałam na własnej skórze, że kto czyta, żyje po wielokroć.
Dopiero odkrywam funkcjonalności booklike i zaczęłam eksperymentalnie dodawać na półki te książki, które pamiętam. Jedna książka niesie ze sobą skojarzenia z drugą, trzecią, z kolejnym autorem i jeszcze następnym. Ciekawe, czy byłabym w stanie odszukać wszystkie przeczytane przeze mnie książki? I ile by tego wyszło?
Nie, żeby miało to dla mnie jakieś znaczenie, nie czytam przecież na kilogramy.
Taka jeszcze refleksja - ile z tego było miłym zapełniaczem czasu, a ile lektur przyczyniło się do rozwoju, dało iskrę do jakiejś myśli, pomysłu, działania?
Zadanie na dziś: zrobić, choćby w głowie, listę książek "mojego życia", ważnych, stanowiących rodzaj kamieni milowych. Taka myślopraca przed snem.